k.s.i.a. k.s.i.a.
237
BLOG

10/4 Smoleńsk: polskie World Trade Center 9/11

k.s.i.a. k.s.i.a. Polityka Obserwuj notkę 23

Zaznaczam od razu: w tym porównaniu idzie mi wyłącznie o szok społeczeństwa i o traumę, która może mieć wieloletnie skutki i bardzo ciężkie gatunkowo. Zarówno w polityce, życiu społecznym, moralności publicznej, mediach, sieci internetowej, blogosferze. Oraz w nauce, kulturze i obrazie Polski i Polaków.

Fakt 10/4  jest faktem politycznym. Nie jest problemem technologicznym, ani kwestią „katyńską”. Tym bardziej ideą Opatrzności lub apriorycznym postulatem jedności narodowej.

Analizowanie przyczyn tragedii nie wolno sprowadzać do kwestii techniki awiacyjnej ani do kwestii „katyńskiej”.   Pasażerami samolotu bowiem były w większości osoby polityczne najwyższej rangi w Polsce, wszyscy dowódcy wojsk, oraz osoby mniej znane opinii publicznej ale istotne z punktu widzenia walki o niepodległość i suwerenność w latach 70-tych xx wieku.

Gdyby lot ten miał prywatnych pasażerów, zerowej rangi politycznej – oczekiwalibyśmy w tej sytuacji spowodowanej błędami awiacyjnymi czy awarią sprzętu dymisji osób odpowiedzialnych za tę tragedię i wyciągnięcia wniosków personalnych i technicznych. Skoro jednak nikt nie podał się do dymisji a więc nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za tę traumę narodową -  ciężar dowodzenia należy utrzymać w obszarze politycznym.

Opatrzność – idea Ateńskiego filozofa Platona sformułowana kilka wieków przed chrześcijaństwem też nie ma tutaj zastosowania. Fakt lotu 10/4 był polityczną decyzją, politycznym wyborem, wypełniony był tysiącami czy setkami pojedynczych decyzji o charakterze personalnym, finansowym, bezpieczeństwa, komunikacji, dyplomatycznym, etc.

Na wstępie warto zauważyć wymijając nieco utopijno-idylliczną atmosferę a trzymając się pragmatycznie twardych realiów, że lot nie był ubezpieczony. Rodziny więc śp. Ofiar będą musiały ubiegać się o odszkodowania na drodze pozwu cywilnego przeciwko Skarbowi Państwa.  Jednocześnie jak informują przyjaciele śp. Janusza Krupskiego – jego żona już jest utrzymywana przez przyjaciół, którzy przynoszą jej jedzenie.  Trudną sytuację ma też rodzina śp. Krzysztofa Putry. W tym kontekście propozycje odlewania dzwonów ku pamięci ofiar lub inne inicjatywy są niejako poza twardymi realiami.  Nie negując samych intencji pomysłodawców.

Ponieważ nie działam w polityce być może pewne sprawy widzę bardziej wyraźnie. Jest oczywiste, że żyjemy w świecie całkowicie nieidyllicznym, świecie ostrych konfliktów przebiegających wewnątrz społeczeństw i państw oraz pomiędzy blokami politycznymi na świecie.

Odrzucenie więc wersji zamachu jest infantylne i nie liczące się z rzeczywistością. Mało – jest przeciwne metodzie naukowej, która każe przyjąć wszystkie wersje jako hipotetyczne a następnie je badać, obalić i zweryfikować.

Fakt, w którym ginie Sztab Generalny i czołowi urzędnicy państwa wraz z czołowymi postaciami opozycji antykomunistycznej lat 70-tych nie może być sprowadzony do enigmatycznej opatrzności z systemu idealizmu obiektywnego Greka Platona, skojarzeń z wydarzeniami z przed 70 lat, lub zagadnień techniki lotów. Jak myślelibyśmy o państwie i narodzie np. niemieckim gdyby w takiej samej sytuacji nie przeprowadzono rzetelnego śledztwa, nie ukarano winnych, nie zmuszono do dymisji i nie wyciągnięto konsekwencji. A zamiast tego odbywały by się wiece i manifestacje, mówienie o platońskiej opatrzności i o II wojnie światowej?

Takie przyrównanie zrobiłem celowo aby podkreślić polityczną wagę 10/4.

Również Katyń przy analizie wypadku lotniczego w Smoleńsku nie ma nic do rzeczy. Wypadek odbył się 10 kwietnia 2010 i tyle. Jest to fakt empiryczny.

Wersja Nr 1:  zamach wewnętrzny.

Wersja jak najbardziej uzasadniona do rozpatrzenia – mało tego, jest to wersja najprostsza i najbliższa. W „TU” leciał cały Sztab Generalny, generałowie dowodzący kontygentami NATO, prezydent, czołowe VIP-y prawej strony politycznej. Śmierć tych VIP-ów oznacza w zasadzie zdmuchnięcie prawej strony politycznej w Polsce, i sformatowanie jej do drugiego i trzeciego szeregu. Napięć jawnych i niejawnych w naszym kraju nie brakuje, zwłaszcza od stanu wojennego, na nieszczęście nierozliczonego.

Ma też trzeźwą podbudowę ideową: nie przerzuca a priori odpowiedzialności za katastrofę samolotową na czynniki zewnętrzne jak Opatrzność, Jednego Boga, Rosję, żydów, masonów, Al-Kaidę,  UFO, i tak dalej. A szuka błędów we własnych procedurach: lotnisko i zabezpieczenia w Warszawie to terytorium Polski, również samolot był terytorium Polski. Wypadałoby więc zacząć od wszystkich procedur przygotowujących lot i samego lotu i wyjaśnić je raz na zawsze.

Wersja Nr 2:  zamach zewnętrzny.

Również ten wariant ma mocne oparcie faktograficzne: śmierć polskiej generalicji – na przykład – zaangażowanej w NATO, mogła być ze względów strategicznych a nam nieznanych bardzo opłacalna. Wyjaśnienie jest tutaj niezbędne dla naszych dobrych stosunków z Rosjanami i opinią światową.  Odrzucenie tej wersji miałoby też charakter utopijny i sielankowy, mało – całkowicie abstrakcyjny i nierealistyczny.

Fakt 10/4 jest ogromny politycznie i społecznie – i takimi samymi mocnymi metodami i założeniami powinien być badany. Nie może być tak, że mocne narzędzie nie omija babci klozetowej za niezapłacenie 2 złotych w sklepie przez przypadek – a omija dekapitację narodową. Byłoby to zejściem narodu polskiego ze sceny politycznej i samobójstwem intelektualnym. Abdykacją - nawet z tej niewielkiej sceny politycznej nad Wisłą.

Wersja 3:  normalny wypadek.

W tej wersji przy założeniu, że zawiódł ludzki czynnik czy techniczny lub atmosferyczny – należy oczekiwać dymisji.  Gdyż sytuacja, w której nastąpiła fatalna wręcz dekapitacja – a nikt nie czuje się winny świadczyłaby o niespotykanej na skalę światową beztrosce. Jeśli jednocześnie twierdzi się, że 10/4 był niespotykany w skali światowej.  

Sytuacja, w której nikt nie podałby się do dymisji, nie ukarano by możliwych winnych  - wręcz nie mieści się w głowie. Gdyż otwarłaby drogę do następnych fatalnych w skutkach wydarzeń. „Zatupanie” problemu, o którym słusznie mówił Ryszard Bugaj w komentarzach radiowych i przed czym przestrzegają inni – byłoby najgorszym rozwiązaniem z możliwych.

Dewiza Hilberta: „chcemy wiedzieć – będziemy wiedzieć” powinna przyświecać osobom odpowiedzialnym

Nauki empiryczne nieraz powołują się na dewizę Hilberta – jak ją podałem. Lepiej więc badać, szukać, nawet najbardziej nieprawdopodobnych hipotez, niż usnąć pod gruszą - zmożony głębokim romantycznym snem o Opatrzności która jakoby rozwiąże wszystkie problemy - wśród zapachu malw i polnego kwiecia.  

Krytycy chłodnych ale i prawdopodobnych hipotez i analiz nie powinni nie widzieć ludzkiego oburzenia, które płynie z uzasadnionych empirycznie pytań: JAK, na jakiej zasadzie mogło dojść do tragedii z udziałem prawie najbardziej ważnych osób w państwie? Gdzie były procedury zabezpieczające od strony cywilnej i wojskowej oraz innych? Kto był za nie odpowiedzialny, kto je zaniedbał? Kto sporządzał listę pasażerów i na jakiej zasadzie? Kto „ładował” listę VIP-ami?


Cudów w polityce nie ma – dalsze pytania.

Wiemy, że po katastrofie CASY w Mierosławcu przyjęto pewne zabezpieczenia – mówił o tym gen. Skrzypczak. Kto je zlekceważył? Dlaczego nie weszły do żelaznych procedur państwa pomimo uczestnictwa Polski w NATO i w konflikcie w Afganistanie i w Iraku?

Gdzie jest ochrona dla najważniejszych osób w  państwie: polityczna i prawna, przy znanym powszechnie fakcie zaniku kultury politycznej, obelgach, wyzwiskach, pomawianiu czy nawet bezczelnych nagonkach na czołowych polityków reprezentujących Państwo?  Ta kilkuletnia atmosfera zajadłej nienawiści, awanturniczy festiwal mógł być zawsze psychologicznym „odpaleniem” dowolnej groźnej czynności. Lub może być nadal.

Brak takiej ochrony i zlekceważenie irracjonalnej nienawiści wobec śp. Lecha Kaczyńskiego należy potępić jak najostrzej. Behawioralne ataki mogą bowiem dotknąć każdego uczestnika gry politycznej w Polsce. Nie przeczy to zasadzie uzasadnionej i słusznej krytyki podejmowanej w trosce o bieg spraw publicznych – ale trzeba niestety oddzielać osobę od funkcji.

Dość „gwiazdorstwa politycznego”, celebrytowania, postpolityki, narracji i tym podobnych „bajek dla ubogich”

Współczesna polityka nie jest wrzawą tabloidalną, ani rankingami popularności bokserów czy aktorek. Na litość boską.  Edukacja publiczna oraz konieczna edukacja społeczeństwa w podstawowych wymiarach kraju jak polityka społeczna, komunikacja, ekologia, znajomość sieci, zdrowie nie może być sprowadzona do telewizyjnych show.

Trzeba dyskutować nad ustawami a nie nad krawatem posła Iksińskiego czy gatkami na plaży w Capri ministra Zetowskiego...

Polityk w tydzień po nominacji powinien przedstawić program działań swojego urzędu – a nie „urzędować” w kolorowej prasie dla pań w cenie 1 złoty i 89 groszy. Wraz ze swoimi pieskami, kotkami, butonierką (o ile ją ma) i szaliczkami....

To karykatura, nie polityka.

Zdrowie publiczne. Kwestia traumy społecznej, apatii, braku nadziei, rozpaczy i zwątpienia. Apel do Polskiego towarzystwa Psychiatrycznego

Oczekiwałbym jakiegoś oświadczenia Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, którego projekt Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego bardzo wysoko ceniłem i cenię. Integralność zdrowia jaką tam Sz. Państwo widzicie jest zgodna z prawdą również i innych nauk. Więc nie może być, że tak fatalny fakt dla społeczeństwa nie będzie się odbijał długie lata na zbiorowości polskiej.

Oczekiwać należy Waszych rad: jak się zachować po żałobie narodowej, jak minimalizować stres, jak uniemożliwić pojawienie się nerwic i innych patologii. Tezy Wasze powinny być jawne, aby możliwe Wasze doradztwo płynące ze szlachetnych pobudek nie zostało zapomniane lub nieodpowiednio użyte.

Temu wyłącznie celowi służy porównanie przeze mnie katastrofy w Smoleńsku do Amerykańskiej traumy 9/11. W mojej czysto subiektywnej opinii, w Polsce trauma może być większa i dłużej rozłożona w czasie.

Lepiej więc zapobiegać niż leczyć.

Logika i polityka – rozum i racja stanu.

Nie jest tajemnicą dla osób zorientowanych a nawet dla uważnego czytelnika mediów i sieci – że w Polsce jak i w innych krajach wokół polityki kręcą się różni ludzie. Mający idee fixe na różnym tle: ideologicznym, politycznym, technologicznym, gospodarczym, ekonomicznym, ekologicznym, urbanistycznym, etc. Chcących hodować pomarańcze na wierzbach, klonować świnie ze słoniami, budować miasta-szklarnie i temu podobne...

Chcących realizować najróżniejsze pomysły za nasze, podatników Skarbu Państwa pieniądze.

Wartość społeczeństwa, miast, wsi, miasteczek, państwa, życia publicznego jest też funkcją przyjęcia procedur eliminujących takie osoby z wpływu na państwo i życie publiczne. Gdyż z faktu, że ktoś chciałby w Polsce zbudować UFO, czy 50 tam na Wiśle, lub pokonać na pięści Republikę Zanzibaru – nie wynika, że państwo i społeczeństwo ma realizować takie pomysły i płacić za nie.  

To, że ktoś powie: „należy zrobić X, gdyż X będzie dobre dla Polski” - nic ale to dosłownie nic nie niesie empirycznie. Niech ten ktoś z kredą lub markerem w ręce udowodni przy tablicy pokazując wyliczenia. Nie telefonicznie, nie poprzez sekretarki lub asystentów, doradców i ludzi usłużnych. Niech pokaże te wyliczenia sam i publicznie.

Uwaga dla Czytelnikówten tekst napisałem w tamtym tygodniu, łatwo sprawdzić gdyż najdalej posunięte informacje to brak środków do życia u Sz. P. Krupskiej i u Sz. P. Putrowej.  Ze względu na żałobę narodową i trwające pogrzeby postanowiłem poczekać. Tekst jest bez żadnych zmian. Dopiero teraz kilka uwag na dzisiejszy dzień , wtorek 26 kwietnia:

1/ 10/4oznacza koniec dotychczasowej klasy politycznej, określę ją „klasą ostatniego 20-lecia”. Ci sami mniej więcej ludzie, te same partie, te same koterie, kliki, towarzystwa.

Profesjonalizm zaledwie werbalny, błąd za błędem. Wytracą – jeśli się ich nie wymieni – cały Sejm albo zapadnie się któregoś dnia Warszawa gdyż w politycznych awanturach nie zauważą, że turkucie podjadki wykopały olbrzymią zapadnię pod W-wą.

Te same ciągle stereotypy propagandowe. Ta sama beztroska organizacyjna. Kłótnia o „igły” a kurza ślepota na „widły”, którymi ich niosą na samo dno piekła. Lub na jakieś inne niewyobrażalne dno.

2/ 
10/4 oznacza też kompromitację dotychczasowego sposobu (nie stylu – co podkreślam) funkcjonowania mediów, w tym sławnego „mejnstrimu”. Krytykowanego od wielu lat, ale odpornego na tę krytykę jak ryba na deszcz.

3/ 
10/4 jest też cezurą dla „celebrytyzacji” mediów i polityki.

Wspaniale wypadła blogosfera: zadając natychmiast pytania niewygodne ale właściwe, robiąc dokumentację i po stronie rosyjskiej i polskiej, a także w całym świecie. Dzięki temu dowiedzieliśmy się o bardzo wielu niewygodnych dla polityki polskiej faktach – jak polityka kadrowa, lekceważenie procedur, i wiele wiele innych które będą stopniowo odsłaniane.

4/  10/4  w tym kontekście kompromituje również paranoidalne nawoływanie do cenzury internetu. To właśnie koledzy blogerzy za darmo siedząc nocami, wkładając swój życiowy czas robili analizy wszelkich materiałów i wszelkich informacji, postawili też około 20 jeśli nie więcej hipotez możliwych do wyinterpretowania. Społeczeństwo dowiedziało się dzięki temu o wielu nowoczesnych technologiach, podkształciło z awiacji, zakulisowych gier politycznych, zobaczyło też szereg materiałów których nie zobaczyłoby nigdy i poczytało dokumenty (jak lista pasażerów Tupolewa) które powinny być tajne a były jawne.

Linki do Wiki:


http://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%90%D0%B2%D0%B8%D0%B0%D0%BA%D0%B0%D1%82%D0%B0%D1%81%D1%82%D1%80%D0%BE%D1%84%D0%B0_%D0%BF%D0%BE%D0%B4_%D0%A1%D0%BC%D0%BE%D0%BB%D0%B5%D0%BD%D1%81%D0%BA%D0%BE%D0%BC_10_%D0%B0%D0%BF%D1%80%D0%B5%D0%BB%D1%8F_2010_%D0%B3%D0%BE%D0%B4%D0%B0

http://en.wikipedia.org/wiki/2010_Polish_Air_Force_Tu-154_crash

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_polskiego_Tu-154_w_Smole%C5%84sku

I żeby być szczerym:

decyzję wyjazdu do Katynia Prezydenta RP uważałem od początku za politycznie zbędną i niepotrzebną, za błąd polityczny – mam na to świadków, mówiłem o tym wprost. Było w Polsce dużo obchodów katyńskich – tam mógł Sz. P. Prezydent wesprzeć swoją osobą wysiłki lokalnych społeczności.  A dlaczego nic nie napisałem o tym na blogu – a dlatego, że w politycznym wirze irracjonalnych namiętności i maglu medialnym ostatnich miesięcy nikt by się takim postem blogera nie przejmował. Brak zaproszenia ze strony Premiera Federacji Rosyjskiej potraktowano w niektórych środowiskach bowiem jak obrazę narodową. A dlaczego?

Nie zaproszono – to okej!  Prezydent nie musiał tam jechać. Chyba proste.
 

k.s.i.a.
O mnie k.s.i.a.

w zasadzie wegetarianin, noszę plecak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka